Młody mężczyzna uśmiechnął się pod nosem, słysząc przekręcany klucz w drzwiach. Leżał na skórzanej kanapie w salonie, nie odrywając wzroku od ekranu monitora. Tylko dwie osoby, poza nim, miały klucze do jego mieszkania. Ale skoro Mike był z Anną u jej rodziców na weekend, to oznaczało, że gościem była Mel.
- Chaaazy, gdzie jesteś? - dziewczęcy głos rozszedł się echem po pomieszczeniach.
- Salon! - odkrzyknął, zmieniając pozycję na siedzącą. - Cześć Mel.
Drobna blondynka wbiegła do pokoju i składając szybkiego całusa na czole chłopaka, zajęła miejsce obok niego.
- Co robisz? - zapytała zaciekawiona, zaglądając mu przez ramię. - O! Nowa piosenka? No ej! - krzyknęła, gdy laptop został zatrzaśnięty tuż przed jej nosem.
- A ty nie masz swojego domu? Chyba powinienem zabrać ci klucze, częściej jesteś u mnie niż u siebie. Trochę prywatności dziewczyno! - uśmiechnął się krzywo, a jego słowa spowodowały natychmiastową reakcję. Podekscytowana blondynka podskoczyła na kanapie.
- Spotykasz się z kimś? Kim ona jest? Kiedy ją poznam?
Pytania przerwał odgłos uderzenia dłoni o czoło.
- Nie, nie spotykam się z nikim. Daj spokój i nie próbuj bawić się w swatkę. - zaoponował szybko, widząc jej minę.
- Chazy wiesz, że jako twoja przyjaciółka chcę twojego dobra - objęła go ramieniem. - To co masz na obiad? - już kierowała się w stronę kuchni.
- Co ja się z tobą mam Melody? Ej! Czy to moja koszulka? - krzyknął, wskazując palcem na spraną koszulkę Nirvany, którą miała na sobie. - Szukałem jej!
Bo przyjaźń to coś najważniejszego w życiu każdego człowieka. Coś co łączy na dobre i na złe. To właśnie przyjaźń splotła życie tych dwóch, na pozór różnych osób. Przeżyli razem swoją młodość.
Pierwsze wagary, pierwszą ucieczkę z domu. Pierwszego jointa spalonego na dachu garażu jego ojca. Pierwsze piwo i pierwszą jazdę samochodem. Pierwszy zawód miłosny i staranie o pracę. Pierwszy sukces i pierwszą porażkę.
Bo taka przyjaźń to coś co zdarza się raz na całe życie i należy ją pielęgnować.
Ociągając się, chłopak ruszył za blondynką do kuchni. Uśmiechnął się po raz kolejny, widząc jak siedzi na blacie i je sałatkę.
- No to czego ode mnie potrzebujesz? - spytał, siadając przy stole.
- No wiesz? To, że chcę cię odwiedzić musi oznaczać, że coś od ciebie chcę? - spojrzała na niego pełnym politowania spojrzeniem. - No ooook... Poznałam faceta! - uśmiechnęła się szeroko. - I zaprosił mnie na imprezę do siebie, no ale sam rozumiesz, nie chcę iść tam sama.
- Więc sądzisz, że pójdę z tobą, tak?
- No Chester! To tylko jedna impreza!
- Mam ci przypomnieć imprezę dwa tygodnie temu, gdy rzuciła się na mnie jakaś panna, krzycząc, że chce mieć ze mną dziecko? Moje ulubione spodnie były upieprzone w majonezie, Mel!
- Oj daj spokój, nie moja wina, że jesteś seksownym wokalistą, boskich Linkin Park. - uśmiechnęła się słodko, ruszając zabawnie brwiami.
- Spadaj! - burknął.
- To co? Będziesz po mnie o 20?
Zrezygnowany kiwnął głową, wzdychając głośno.
- Wiesz, że cię kocham?
- Tak Melody, ja ciebie też.
___________
Ok. Więc witam wszystkich, którzy zechcą to przeczytać. Krótko, ale to tylko prolog.
Ja jestem Gośka i postanowiłam napisać historię o LP. Z góry Was informuję, że będzie ok. 10 rozdziałów. Tyle jestem w stanie dociągnąć do końca, znając moje możliwości. 7 już mam napisanych, więc nie jest źle. ;)
Z góry przepraszam za interpunkcję, z przecinkami różnie u mnie bywa, ale na pocieszenie dodam, że nie musicie się obawiać błędów ortograficznych.
No cóż, nie nudzę. Do następnego. :)