środa, 16 kwietnia 2014

Oneshot : Don't stay.

Na początek przypomnę, że wczoraj ukazał się nowy rozdział, a znajdziecie go tutaj -> 13. I belong to you, and you belong to me too.   Liczę na Wasze komentarze. A przed Wami coś innego.

___


    Znasz to uczucie, gdy osoba, dla której kiedyś wskoczyłbyś w ogień, nagle staje się bardziej obca, niż mijany na ulicy przechodzień? Gdy słowa i gesty, które kochałeś nagle stają się tak irytujące i nie do zniesienia, że chce ci się krzyczeć? Gdy przepaść między wami wydaje się wręcz nie do przeskoczenia i wiesz, bardzo dobrze wiesz, że nawet jeden krok sprawi, że spadniesz w dół?

Czasami muszę pamiętać o tym, by oddychać.
Czasem potrzebuję, byś trzymała się z dala ode mnie.
Czasami odczuwam zwątpienie, jakiego nie znałem.
W jakiś sposób chcę żebyś odeszła.


    Do Chestera nie docierało ani jedno ze słów, które wypowiadała Samantha. Jedyne co słyszał to jej irytujący ton głosu, wwiercający mu się w czaszkę. Bezlitośnie, bez znieczulenia. Zacisnął pięści, czując jak strzelają mu pojedyncze kostki w palcach. Miał tak ogromną ochotę uderzyć nimi w ścianę. Poczuć coś więcej, niż tą wszechogarniającą pustkę. Skupił zamglone spojrzenie na obrączce, która zdawała się parzyć mu skórę. Jak piętno, którym został naznaczony. Jak blizna, po bolesnej ranie. Wstał gwałtownie z kuchennego stołka, nie zwracając uwagi na nieprzyjemny pisk i szybkim krokiem opuścił pomieszczenie, ignorując jej krzyki.

    Znasz to uczucie, gdy nie możesz wytrzymać sam ze sobą, a twój widok doprowadza cię do szału? Gdy wpatrując się w swoje odbicie w lustrze, dostrzegasz w swoich oczach jedynie nienawiść i obrzydzenie? Gdy jedyną rzeczą na którą masz ochotę, to unieść pięść i roztrzaskać taflę, z której patrzy na ciebie szyderczo ktoś, kto wygląda jak ty, a jest zupełnie inny niż ten, którego znałeś całe życie? Nie potrafisz znieść tej osoby, którą się stałeś, a droga powrotna rozmyła się we mgle. Nie ma powrotu. Wszystkie mosty, które doprowadziły cię do tego miejsca, w którym się znajdujesz, spaliłeś za sobą, nie chcąc nigdy wracać. A teraz tak bardzo chcesz uciec. Nieważne gdzie, byleby daleko stąd.

Zapomnij o naszych wspomnieniach.
Zapomnij o naszych możliwościach.
Weź ze sobą całą tą swoją niewiarę.
Po prostu oddaj mi siebie samego.


    Ochlapał twarz zimną wodą, zaciskając dłonie na krawędziach zlewu. Głowę schylił nisko, unikając patrzenia w zwierciadło. Bał się zobaczyć tą klęskę w swoich oczach. Wiedział, że to go pogrzebie żywcem, odetnie mu tlen, a on i tak będzie musiał to przetrwać. Tak jak każdego dnia.

    Znasz to uczucie, gdy wszyscy ludzie, których mijasz, wydają się patrzeć na ciebie z podłym uśmiechem i wrogością w oczach? Gdy szepczą za twoimi plecami i wytykają cię palcami? Gdy doszukujesz się drugiego dna w każdym słowie i nie potrafisz, po prostu nie potrafisz uwierzyć, że ktoś może być szczery i uczciwy wobec ciebie?

Czasami mam wrażenie, że ufałem ci zbyt mocno.
Czasem po prostu czuję się, jakbym wrzeszczał na siebie.
Czasami odczuwam zwątpienie, jakiego nie znałem.
W jakiś sposób potrzebuję być sam
.

    Zamknął się w pokoju na poddaszu, delektując się ciszą i mrokiem, które tam panowały. Słyszał ją jak krząta się w sypialni, trzaskając szafkami. Zacisnął zęby, by nie zacząć wrzeszczeć, przegryzając sobie przy tym język i smakując lekko słonawą słodycz swojej krwi. Odpalił papierosa, przykładając go drżącą ręką do ust. Miał kilka minut nim Sam poczuje dym i zacznie się dobijać z krzykiem do jego azylu. Tak bardzo pragnął ciszy. To wszystko wydawało się koszmarem, w którym tkwił i nie mógł znaleźć wyjścia. Czarną komedią, gdzie miał wszystko, a tak naprawdę nie posiadał nic. Zapatrzył się w żarzący czubek papierosa i przyłożył go do przedramienia, jakby chciał zapalić płomienie, które go ozdabiały. Syknął cicho, wciągając powietrze przez zęby, gdy żar dotknął jego skóry, wtapiając się w nią. Przymknął oczy, uspokajając oddech. Ból był tak realny, jak nic innego. Zmrużył oczy, próbując dostrzec w ciemnościach kilka innych blizn, tak starannie ukrytych pod kolorowym wzorem. Były tam, szydząc z niego, a jednocześnie dając mu pewność, że wciąż żyje. Upuścił niedopałek i przydeptał go butem, nie zważając na wypaloną w dywanie dziurę.

    Znasz to uczucie, gdy przywołanie szczęśliwych wspomnień graniczy z cudem i wymaga od ciebie nie lada trudu? Zupełnie jakby całe twoje życie składało się z samych porażek i błędów. Jakby wszystko to co zrobiłeś kiedykolwiek, wszystko co osiągnąłeś teraz kpiło z ciebie, plując ci prosto w twarz. Jakby to wszystko krzyczało ci wprost do ucha, że jesteś zerem, że nie znaczysz dla nikogo, zupełnie nic. Niczym kurz zalegający na twoich starych płytach, których kiedyś przecież tak bardzo lubiłeś słuchać. A teraz nawet muzykę traktujesz jako swojego wroga, który czai się na ciebie niczym potwór. Czeka na odpowiedni moment, by zaatakować, zranić, zagryźć, zabić... I od nowa to samo. Unicestwienie nadchodzi każdego wieczora, atakuje falami, gdy niespokojnie czekasz na sen, który nie chce przyjść. A rano zaczynasz walkę o oddech na nowo, o oddech, którego przecież wcale nie chcesz. O ile łatwiej, byłoby po prostu się zatrzymać i paść na twarz, nigdy więcej nie musząc się podnosić, po prostu czekając na koniec? Ale nie ty. Ty uparcie kroczysz na przód, mimo iż cały czas pozostajesz w tym samym miejscu. Topisz się w bagnie żalu, smutku i nienawiści, które otaczają cię ciasno, niczym sieć utkana przez pająka, który tylko czeka, aż jego ofiara sama skona. Męczysz się z całym tym bagażem chaotycznych, bolesnych myśli, jakie tylko twój umysł potrafi przywołać do życia. I sam nasyłasz na siebie te demony. Zupełnie jak czarne kruki, które dziobią twoją skórę, rozrywając ją do krwi. Nie próbujesz ich przegonić, a wręcz przeciwnie, wzniecasz ich ataki swoją bezbronnością. Swoją winą. Bo przecież zawsze obwiniasz siebie o całe zło, które cię otacza. Ale czy pomyślałeś, że to nie twoja klęska? Że zmieniłeś się we wrak, w ofiarę, a twoim oprawcą jest ta osoba, którą kochasz? Że nóż w plecy wbija ci ktoś, kogo myślałeś, że znasz? Z kim spędzałeś całe dnie i noce, z kim spałeś w jednym łóżku, jadłeś śniadanie, marzyłeś o przyszłości... Z kimś kto tak słodko potrafił ci kłamać i składać obietnice, w które z zaufaniem małego dziecka, wierzyłeś.

Nie potrzebuję cię dłużej.
Nie potrzebuję ani jednego dnia więcej z tobą wyniszczającą mnie.


    Usłyszał jak pięść Samanthy uderzyła w drzwi. Więc już tu jest. Jego miłość. Jego żona. Jego marzenie. Jego kat. Przyszła po niego. By kolejny raz zabić w zarodku nadzieję, że nie wszystko musi być złe. Że kolejny dzień może przynieść trochę słońca i rozjaśnić jego życie. Uśmiechnął się smutno i wstał z fotela. Otworzył drzwi, stając twarzą w twarz z kobietą, którą kiedyś kochał. Spojrzał w jej oczy, próbując dostrzec chociaż cień uczucia, które było między nimi. Nie znalazł nic poza niechęcią.
- Chcę rozwodu. - wyszeptał cicho, pewnym głosem.
Podniósł lekko kąciki ust, tak bardzo odzwyczajone od uśmiechania. Przymknął na kilka sekund oczy, delektując się ciszą, która w końcu nastała. Wyminął ją w progu, a po chwili opuścił mieszkanie. Nabrał w usta haust powietrza, czując jak jego płuca napełniają się tlenem, pierwszy raz od dawna z taką łatwością.
Był wolny.

    Znasz to uczucie, gdy o twojej przyszłości decyduje jeden krok? Jeden malutki kroczek, jedna decyzja, jedno słowo, które jest w stanie zmienić twoje jutro. Odmienić twoje życie, uwolnić cię z więzienia w jakim jesteś zamknięty. Nie? Ah, boisz się podjąć takie wyzwanie? Boisz się tego co czeka za zakrętem? Lepiej wegetować w znanym piekle, niż sięgnąć chmur? Wiesz co? Nie bój się. Niech dzisiaj będzie twoim wczorajszym jutrem. Idź.

Nie zostawaj.



______
Pierwszy raz w życiu napisałam oneshot'a i wydaje mi się, że nie jest tragicznie, hm?   Wiele dla mnie znaczy to co tu napisałam. Jest to bardzo osobiste. Przy akompaniamencie Don't Stay, Linkin Park. Weźcie sobie to przesłanie do serducha, nie ma co się bać jutra. Jak to mówią moi kochani Marsi : Jump and touch the sky!  Może ja kiedyś też się przestanę bać.
Wasza, Vampire Soul.

11 komentarzy:

  1. Po prostu krótko i na temat zzzzaaajjjjeeebbbiiiisssttteeee.........

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow *-* To było takie wzruszające *-*
    Szczerze ? Myślę, że Chez zawsze bardziej kochał Sam, niż Tal

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę, bardzo mi się podoba :) Na początku zasmuciłam się, że to jest tak krótko, że nie zmieścisz tyle akcji w takim małym tekście.
    Ale czekaj - Akcji. Nie było zawrotów akcji tylko te wspaniałe uczucia. Te piękne uczucia Chestera, myśli zwracające się ku czytelnikom, morał.
    Piękne. Krótkie, ale treściwe.
    Jesteś chyba jedną z nielicznych, które piszą krótko, ale zwięźle i tym wszystkim działają na psychikę czytelników.
    Zazdroszczę Ci tego :)
    Co jak co, ale nie mam się do niczego przyczepić :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Poprostu piękne *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudnie! Szkoda, że takie krótkie i brakuje tej akcji, no ale za to mamy ten piękny opis uczuć Chestera. Działa na wyobraźnię, bardzo mi się podoba. Oficjalnie jeden z najlepszych shotów kwietnia 2014. Robimy fotę i będziesz na okładce mojego wyimaginowanego pisemka, oł je.
    (Odbieganie od tematu level: Bennoda)
    Chciałabym czytać troszkę dłuższe Twoje twory. Lubię Twego bloga, jest taki prosty, ale jednocześnie niepozbawiony uczuć. C u d n i e ;-)
    Kurczę, nawiązałabym teraz jakoś do fabuły, ale za bradzo nie mam jak, bo jej nie ma. I walnęłabym tu jakis cytat, ale jest ich za dużo, by wybrać ten najlepszy i jakoś szczególnie wyróżnić go w komentarzu...Także z bólem serca kończę dzisiejsze komentowanie, życzę zdrówka, weny i wesołych świąt :D
    Czekam na kolejne shoty i rozdziały opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  6. Lekkość Twojego pióra sprawia, że chce mi się więcej i więcej. Metafory piękniejsze niż Przerwy-Tetmajera. Dziewczyno pisz...

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow :)
    Ten one shot czytałam pare minut. Ale czuję jakby był on długą pełną wątków historią.
    Świetny, pokazałaś, że krótkie nie musi być złe, a to było genialne.
    Dziekuję, pozdrawiam i weny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wesołych świąt :D

    OdpowiedzUsuń
  9. 40 yr old Senior Developer Winonah Doppler, hailing from Saint-Paul enjoys watching movies like Private Parts and Polo. Took a trip to Kathmandu Valley and drives a Optima. Dalej

    OdpowiedzUsuń