poniedziałek, 12 maja 2014

19. Shut up when I'm talking to you.

Dwa tygodnie później

   Usłyszała huk zamykanych drzwi i zmarszczyła brwi, odkładając książkę na stolik. Wstała z łóżka i ruszyła schodami na dół. Chester stał w kuchni, grzebiąc lewą ręką w zamrażalniku. Syknął cicho i odwrócił się w jej stronę. Podskoczył lekko, przestraszony.
- Mel, nie wiem czy robisz to specjalnie, ale serio kiedyś zejdę przez ciebie na zawał.
- Co się stało? - wskazała palcem na jego dłonie. Przykładał mrożone warzywa do kostek prawej ręki. - Miałeś iść tylko do sklepu. - dodała zirytowanym głosem.
- Spotkałem naszego znajomego.
- Kogo?
- Boba. Pamiętasz swojego kolegę?
Uniosła zdziwiona brwi.
- I dlatego masz spuchnięte kostki? - rzuciła z ironią, opierając ręce o biodra.
- Próbowałem mu grzecznie wyjaśnić, że ma się trzymać od ciebie z daleka i że zrobił źle. Ale, że ten tłuk ledwo składa literki, nie mówiąc o rozumieniu złożonych zdań, użyłem łatwiejszego sposobu komunikacji. - posłał jej krzywy uśmiech.
- Czyś ty oszalał?! - spojrzał na nią, marszcząc czoło. - Serio? Używanie przemocy uważasz za środek komunikacji?!
Sapnął, patrząc na nią gniewnie.
- A co niby miałem zrobić? Pozwalać mu cię obrażać? Do cholery bądź rycerzem z bajki, który staje w obronie ukochanej, a i tak będzie źle.
- Rycerzem? Chester czy ty nie pojmujesz, że używanie pięści to nie jest czyn godny pochwały?
- O co ci do cholery chodzi, Mel? Nie możesz mi po prostu podziękować?
- Jeśli myślisz, że będę ci dziękowała za pobicie kogoś to jesteś skończonym idiotą! Ja jakoś się na nikogo z rękoma nie rzucam, chociaż ostatnio powinnam... - w sekundzie zamilkła, odwracając wzrok.
- A to co ma niby znaczyć?
- Nic.
- Melody, proszę cię. Nie wkurwiaj mnie. - wysyczał przez zaciśnięte zęby, przymykając na kilka sekund powieki. - Mów.
- Może powinnam uderzyć ostatnio Kate, którą z małym dzieckiem spotkałam w sklepie. Próbowała mi wmówić, że to twój syn.
- Że kurwa co?! - wrzasnął, mierząc ją wściekłym spojrzeniem. - I nie przyszło ci do głowy, aby mnie o tym poinformować?!
- Po co? - mruknęła, patrząc na swoje dłonie.
- Hmm, pomyślmy po co... - udał, że się zastanawia. - Może po to żebym mógł zareagować?! Po pierwsze nie chcę żeby się do ciebie zbliżała, a po drugie takie plotki są niebezpieczne, gdy gazety piszą o każdym twoim kroku, a ty akurat planujesz ślub!
- Obchodzą cię gazety?
Warknął głośno.
- Nie Mel, ale ty mnie obchodzisz i wiem, że czytasz te szmatławce. - zirytowany wrzucił do zlewu woreczek, który zdążył się w połowie rozmrozić i wyjął z kurtki telefon. Grzebał w nim chwilę, mrucząc coś gniewnie pod nosem, po czym przyłożył aparat do ucha, oczekując na rozmowę. - Cześć Kate, tutaj Chester.
Melody wciągnęła głośno powietrze w płuca i spojrzała na niego zszokowana. Nie zaszczycił jej nawet spojrzeniem. Zginał i rozluźniał palce lewej ręki, próbując uspokoić nerwy. - Możesz mi wyjaśnić jakim to cudem mam, podobno z tobą dziecko? - rzucił zirytowany i słuchał odpowiedzi. - Kate, może nie rozeszliśmy się w najlepszych relacjach, ale proszę cię, nie zaczynaj wojny ze mną. Wiesz, że to na dobre ci nie wyjdzie. Oboje wiemy, że nie mam z tobą dziecka, a jeśli tobie się poszczęściło i jakiemuś facetowi owe urodziłaś, to gratuluję. Ostrzegam cię jednak i proszę raz jeszcze, nie zaczynaj takich gierek. - przymknął oczy. Po kilku sekundach, bez słowa pożegnania rozłączył się i westchnął. Spojrzał na dziewczynę, która czerwona na twarzy, aż się trzęsła.
- Nie wiedziałam, że wciąż masz jej numer. Często rozmawiacie? - jej ton wręcz ociekał słodyczą.
- Melody, czy ty właśnie słyszałaś chociaż jedno ze słów, które wypowiedziałem, czy dotarło do ciebie tylko to, że rozmawiałem właśnie z nią? Do cholery, co dzisiaj w ciebie wstąpiło?! Mam dość. Taka rozmowa nie ma sensu. - wyminął ją i opuścił mieszkanie, trzaskając drzwiami. Spojrzała przed siebie, gdzie jeszcze przed chwilą stał i przeklęła w myślach. Brawo Mel, jesteś kompletną kretynką.

~*~
   Siedziała w salonie na kanapie i czekała na powrót Chestera. Od jego wyjścia minęły już prawie cztery godziny. Telefon zostawił w kuchni, więc nawet nie miała jak się z nim skontaktować. Miała na sobie jego, za dużą o kilka rozmiarów bluzę i obejmowała kolana ramionami, opierając na nich brodę. Na dworze zapadał zmrok. W końcu usłyszała szczęk zamka, zerwała się z sofy i zatrzymała w progu pokoju, patrząc z nadzieją na drzwi. Stanął na przeciwko niej, w odległość niecałych dwóch metrów i zmęczony wpatrywał się w jej twarz. Uśmiechnął się delikatnie i wyciągnął dłoń w jej stronę.
- Chodź tu, wariatko.
Rzuciła się biegiem, wpadając w jego ramiona z impetem, aż oparł się plecami o drzwi. Wtuliła twarz w jego pierś i mocno się do niego przytuliła.
- Przepraszam. Idiotka ze mnie.
- Nie da się ukryć. - rzucił lekko. - Ałć. - syknął, gdy uszczypnęła go w bok.
- Ja też przepraszam, masz rację, że nie powinienem był go bić.
- Dałeś mu chociaż popalić?
- Pf, nie wierzysz we mnie? Fakt faktem, że uderzyłem go tylko raz z zaskoczenia, ale przetrąciłem mu przegrodę nosową. Całe szczęście, że mi nie oddał.
- Mój Rambo. - pocałowała go w szyję. - Oby to był ostatni raz. Żadnej przemocy więcej, jasne?
- Dobrze kotku.
- Przepraszam za tą całą szopkę z Kate. Zachowałam się jak gówniara.
- Nie przepraszaj, oboje wiemy jak ona potrafi namieszać i jak dobrą jest aktorką. Poza tym lubię, gdy jesteś o mnie zazdrosna. - pogłaskał ją po plecach.
- Wcale nie jestem! - oburzyła się, patrząc mu w oczy.
- Jasne, jasne. - cmoknął ją w usta, tym samym ucinając kolejne protesty.

___
Nowy, nowy! Okazało się, że końcowa rozmowa z poprzedniego rozdziału, miała być początkiem tego. Stąd tak krótko. Nie wiem jak ja to przepisywałam :P Macie trochę zgrzytów, żeby nie było, że tak cudownie między nimi ;) Ja za to siadam do pisania tej obiecanej nowej historii. Muszę wymyślić kilka dodatkowych wątków, ale bądźcie dobrej myśli. Może w przyszłym tygodniu pojawi się prolog. Póki co podaję Wam adres ;)
Komentujcie, pozdrawiam!

11 komentarzy:

  1. Rozdział oczywiście, tradycyjnie zresztą, świetny! Szkoda tylko, że taki krótki :/ Nie mogę doczekać się zakończenia tego opowiadania i wątków w nim rozwiniętych (codziennie z niecierpliwością zaglądam na bloga i sprawdzam czy jest nowy rozdział). Życzę dużo weny podczas pisania nowego opowiadania :D. Tylko tak na marginesie dodam, że dobrze byłoby gdybyś na nowym blogu dodała widget "Obserwatorzy", bo oczywiście będę go czytać i obserwować a na razie byłam zmuszona zapisać go tyko w zakładkach :) Pozdrawiam i jeszcze raz dużo, dużo weny! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny Rozdział :)
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nowa historia? Hmm, to brzmi ciekawie :) Będę zerkała, bo maturkę z biologii mam już za sobą, reszta to tylko czysta przyjemność :)
    Zapraszam na nowy :)
    S.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cos tak czulam, ze za dlugo pieknie nie bedzie. Ale coz. Ciagle slodko i przyjemnie byc nie moze c; i dobrze. Krotkoo mi bardzo. Bardzo. Cholera. Idzie sie syrasznie wczuc w to co ty piszesz. To niesamowite... Pozazdroscic takiego talentu, ja ciagle cos psuje :P ale nie wazne.
    Wracajmy...
    ja na miejscu Mel chyba dalabym Chesterowi w twarz, ale to tylko ja. Aghh.. zadzwonic do swojej bylej. No Chester, Chester... pomyslalbys dwa razyzanim cokolwiek zrobisz :P
    Oki, to ja spadam.
    Powodzenia, weny i w ogole c;
    /Klaudia K

    OdpowiedzUsuń
  5. Jacie... To co ty u robisz jest... AMAZING :D Dobra, spokój dziecko! To było do mnie. A więc. Jestem zaciekawiona nowym opowiadaniem i z niecierpliwością czekam na prolog. U mnie na nowym zapomniałam o nim i mam od razu pierwszy rozdział. Ale o nic... Co jeszcze... A! Rozdział świetny. Pozdrawiam i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ ta Mel zazdrosna, ale o Chestera byłaby każda xD
    Super rozdział, krótki ale fajny :)
    Jezu weź niech Cię szatan opęta i nie kończ jeszcze bloga. XD
    Albo coś. Strasznie się przywiązaliśmy do tej historii :(
    Weny i mam nadzieję, że Twój inny blog, będzie tak samo fajny i będzie miał chociaż 30 rozdziałów. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ależ ta Mel zazdrosna, ale o Chestera byłaby każda xD
    Super rozdział, krótki ale fajny :)
    Jezu weź niech Cię szatan opęta i nie kończ jeszcze bloga. XD
    Albo coś. Strasznie się przywiązaliśmy do tej historii :(
    Weny i mam nadzieję, że Twój inny blog, będzie tak samo fajny i będzie miał chociaż 30 rozdziałów. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mała przerwa techniczna, ale już jestem! Strasznie mi się podobają ostatnie rozdziały które napisałaś! Wycieczka na Barbados - mmm... moje marzenie. ;) A stwierdzenie "urwę ci to co nie odrasta" jakoś tak strasznie mnie rozśmieszyło (sama nie wiem czemu) i dzisiaj wszystkim opowiadałam ten genialny zwrot ;D Mel zazdrosna o Chestera?
    Każda by była xD
    No, ale trochę zgrzytów się pojawiło, jest dużo ciekawiej. Chociaż trochę bolało, jak czytałam, jak oni się kłócili, oj bolało, tu, w serduszku :'(
    Tak więc życzę weny i zaraz zajrzę na twojego nowego bloga ;)
    A i jeszcze dziękuję za nominację do LBA. Mam tylko pytanie - pozwolisz, że odpowiem na drugim blogu - niezbedna-dawka-linkinpark.blogspot.com - bo mam dwie (w domyśle - nominacje) i chciałabym je razem ogarnąć? :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak ja uwielbiam Twój blog *.*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale żałosna była ta Mel w kłótni. Ja na miejscu Chestera bym ją chyba pobiła.

    OdpowiedzUsuń