piątek, 16 maja 2014

20. And then I kiss your eyes and thank God we're together.

   Ostatnie dwa tygodnie przed ślubem były pełne napięcia i ciągłej bieganiny, by wszystko było jak należy. W między czasie odbyły się chrzciny Otisa, który w momencie, gdy ksiądz obmywał mu głowę wodą święconą, teatralnie ziewnął, by po chwili głośno beknąć. Do końca uroczystości wszyscy mieli problemy z utrzymaniem powagi. Lecz to właśnie dziś był ten dzień. Dziś mieli przysiąc przed Bogiem miłość, aż po grób. Od rana Melody przygotowywała się w swoim starym mieszkaniu przy pomocy Anny, która synka zostawiła u rodziców męża. Mike w tym samym czasie pomagał też zresztą Chesterowi. Ten szukał nerwowo po domu wszelakich rzeczy, począwszy od żelazka, kończąc na potrzebnym mu z niewiadomych przyczyn, młotku.
- Chaz, spinaj pośladki. Została nam godzina.
- Rob odebrał ojca Melody?
- Tak, wszystko jest gotowe.
- Masz obrączki? - spytał, nerwowo wyginając palce. Mężczyzna klepnął się po kieszeni marynarki.
- Tak, stary. Możemy ruszać? Musimy jeszcze odebrać kwiaty.
Kiwnął lekko głową. Godzinę później stał przed ołtarzem. Po jego prawej stronie stał Mike, który podobnie jak on miał na sobie ciemny garnitur i bladoniebieski krawat. Jedyną różnicą było to, że w butonierce wokalisty znajdowała się biała orchidea. Tak ukochany przez Melody kwiat. Z drugiej strony w roli druhny, stała Anna. Zwiewna brzoskwiniowa sukienka, ładnie układała się na jej ciele. Zdążyła odzyskać figurę po ciąży i prezentowała się ślicznie. Spojrzał na siedzących w ławkach gości. Najbliższych przyjaciół i rodzinę. Swoją matkę i Briana, przyrodniego brata. Kawałek dalej siedzieli kolejno Brad z Monicą, Joe z Heidi, Rob z Susan i Dave z Hannah. Wszyscy szeroko uśmiechnięci, wpatrywali się w niego uważnie. Czuł ich wsparcie i było mu z tym lekko na sercu. Miał wszystko czego potrzebował. A za chwilę miłość jego życia, zostanie jego żoną. Tak, był szczęśliwym, spełnionym człowiekiem. Dłonie mu drżały, a serce biło szaleńczo w piersi. Usłyszał pierwsze słowa wyśpiewana przez chórzystkę i drzwi kaplicy się otworzyły. Była tam. Prowadzona pod rękę przez swojego ojca, który kroczył obok niej, wręcz emanując dumą. Olśniewała swoim widokiem wszystko w koło. Zarówno gości jak i wnętrze urokliwej świątyni. Wśród zgromadzonych rozległ się szmer zachwytu. Wyglądała jak anioł. Biała suknia z przodu sięgała jej za kolano, za to z tyłu miała długi tren. Miała delikatną koronkę i gdzieniegdzie wyszywana była małymi kryształkami, które mieniły się w promieniach słońca, wpadających przez okna. Ramiona miała odkryte, z dekoltem w kształcie serca. Wciąż krótkie włosy podpięte były z obu stron niebieskimi grzebieniami, przy których zaczepiony był welon zasłaniający jej zarumienioną twarz. Na szyi miała delikatną kolię, którą ojciec przysłał jej na tydzień przed ślubem. Należała do jej babki. W uszach zaś lśniły srebrne perełki, pożyczone od Ann. Coś nowego, starego, niebieskiego i pożyczonego. Według tradycji. Kroczyła powoli w takt utworu, nie odrywając od niego oczu, a gdy jej ojciec przekazał mu jej dłoń, czuł się dumny i cholernie szczęśliwy. Uniósł delikatnie welon, odsłaniając jej twarz. Uśmiechali się do siebie promiennie. Ucałował jej dłoń.
- Przepięknie wyglądasz. - wyszeptał.
Po chwili ksiądz zaczął ceremonię.
- Zebraliśmy się tu wspólnie, by połączyć tą parę kochających się ludzi, świętym węzłem małżeńskim. Jeśli ktoś zna powód, dla którego tych dwoje nie powinno zawrzeć związku, niech odezwie się teraz lub zamilczy na wieki. - rozejrzał się po zebranych, jednak nikt nie przerwał ciszy. Kiwnął głową w stronę mężczyzny, oddając mu głos, a ten zaczerpnął głęboki oddech i zaczął.
- Ja, Chester Charles Bennington ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Przysięgam trwać przy tobie w zdrowiu i chorobie, w bogactwie i w biedzie. Dzielić z tobą każdy uśmiech i każdą łzę. Przysięgam ci, że będę cię kochał tak długo jak pozwoli mi na to moje życie, a nawet dłużej. Obiecuję troszczyć się o ciebie w chwilach smutku i spełniać twoje zachcianki z zachowaniem rozsądku, rzecz jasna. - po kaplicy rozbrzmiał cichy śmiech. - Kocham cię, Melody i będzie to dla mnie zaszczyt jeśli zostaniesz moją żoną.
- Tak, oczywiście, że tak! Ja, Melody Christine Rosewood, ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Ślubuję trwać przy tobie w chwilach sukcesu i porażek. Obiecuję, że będę twoją podporą w każdej chwili zwątpienia. W gorączce i zdrowiu. Gdy będzie padał deszcz lub gdy będzie świecić słońce. Kocham cię, Chester i pragnę spędzić z tobą resztę życia. Zostaniesz moim mężem?
- Tak.
- Na mocy prawa nadanego mi przez kościół i stan Kalifornia, ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą.
Nie wahając się ani chwili dłużej, wpił się w jej wargi, kosztując ich słodyczy. Teraz oficjalnie byli małżeństwem, co w sumie i tak nie miało większego znaczenia. Sformalizowali uczucie, które było w ich sercach od zawsze.
Goście udali się do wynajętej sali, gdzie wszyscy w radosnej atmosferze świętowali szczęście dwójki nowożeńców. Chester porwał kobietę do pierwszego tańca i trzymając ją w swoich ramionach, pocałował ją po raz kolejny tego wieczoru.
- Dziękuję, że uczyniłaś mnie najszczęśliwszym facetem we wszechświecie. Nigdy nie będę umiał ci się odwdzięczyć za to co dla mnie zrobiłaś. Kocham cię, pani Bennington.
- Ja ciebie też kocham, Chazy. Już na zawsze.


______
Wiem, że słodko. No, ale swoje już wycierpieli, należy im się trochę szczęścia. Chciałam trochę bardziej się postarać z przysięgą, ale na nic więcej mnie nie stać. Został przed nami jedynie epilog, który zamieszczę w okolicach środy. Ciężko mi się żegnać z tą historią, ale kolejna opowieść (przypominam link tutaj) wciągnęła mnie ogromnie. Mam już 8 rozdziałów, a pomysłów od groma. Mam nadzieję, że spotkamy się na łamach drugiego bloga. Zapraszam. Komentujcie. :)

14 komentarzy:

  1. Jednak koniec. Czemu zawsze po szczęsciu przychodzi smutek ? Czytając to czułam, że jestem częścią tej opowieści. Była ona krótka, szkoda, że nie rozwinęłaś jej bardziej, ale i tak było mi przyjemnie to czytać. Szczerze Ci kibicuję w pisaniu drugiej historii. Mam nadzieję, że będzie miała co najmniej 30 rozdziałów :)
    Pozdrawiam i dziękuję, za to, że umiliłaś mi przez pewien czas życie, pisząc.

    OdpowiedzUsuń
  2. KONIEC?! Czyli już nic nie dodasz? (prócz epilogu). Koniec, kropka? Jacie... Nie wierzę. Mam nadzieję, że na drugim będzie trochę więcej rozdziałów. I dłuższe! No cóż... Rozdział świetny. Fajny był ten moment z młotkiem. Ciekawe po co mu było :P Pozdrowienia i życzę weny na następnego Bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie bardzo mam czas i wenę na komentowanie, bo jestem w szpitalu. Proszę o wyrozumiałość.
    Rozdział napisany bez błędów i dobrze, ale nudny. Za słodko mi :<
    Jeśli "kłótnia" w poprzednim rozdziale, była tym, co młoda parka wycierpiała no to przyznam, że lekkie mają to życie :p
    W sumie dobrze, że niedługo koniec tego bloga. Prolog nowego wydaje się 100% ciekawszy c:
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie kłótnie miałam na myśli a raczej rozłąkę, którą im wcześniej zaserwowałam. Zresztą mam słabośc do szczęśliwych, ckliwych scenek. Zaczęło być za słodko, sama wiem stąd też pozostał nam tylko epilog, a nie następne historie. Musiałam to jednak pociągnąć do końca żeby tworzyło całośc. Mam nadzieję, że rozumiesz. I, że wszystko u Ciebie ok, przestraszyłaś mnie tym szpitalem. Zdrówka.

      Usuń
  4. Bennoda, to był koniec tego bloga...
    Jeszcze tylko epilog, ale to już nie jest ważne. ;_;
    To jest koniec. O boże. Idę się powiesić albo pociąć mydłem ;_; .
    No cóż, mam nadzieję, że kolejny blog będzie chociaż dwa razy dłuższy. Zapowiada się ciekawie. Ciekawie o czym będzie. Oby głównym bohaterem był Chester. On jest najprzystojniejszy i najzabawniejszy z Linkinów xD
    Cóż. Weny życzę i pozdrawiam :(

    OdpowiedzUsuń
  5. I nie. Nie dobrze, że się skończył, bo był zajebisty. ;_;

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam, ale to było nudne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale za co przepraszasz? Każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie. :)

      Usuń
  7. Cudowne to było! Może trochę krótko, ale czy potrzeba wielu słów, żeby opisać tak piękną miłość? Szkoda, że to opowiadanie już się kończy. Napisałaś cudowne 20 rozdziałów i bardzo ci za to dziękuję. Czekam teraz na epilog. I zaraz wejdę na twoje drugie opowiadanie, zobaczyć, co tam się podziało. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to ja rozumiem, Benny.
      "Nie podoba mi się, nuuda".
      To po co to kurwa czytacie ?
      Ta historia była genialna <3
      Szkoda, że tak krótko, Ale i tak genialnie <3

      Usuń
  8. http://nocne-pisanie-linkin-park-opowiadanie.blogspot.com/2014/05/rozdzia-x.html?m=0

    OdpowiedzUsuń
  9. I to mi się podoba: radosne zakończenia :D
    Może dlatego, że sama nie umiem pisać smutnych?
    Wpadam z jeszcze jedną wiadomością: zapraszam na nowy rozdział, ponieważ odwiesiłam bloga :D
    S.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jezu. To było takie smutne. Popłakałam się. Serio. Zawsze jestem twarda, a tu proszę. Pierwszy raz mi się tak zdarzyło. Czemu najlepsi blogerzy kończą swoje blogi ?
    Powiedzcie, że to był tylko sen Cheyzza, i się obudzi i usłyszy dźwięk przekręcanego zamka drzwi. Tak jak w pierwszym rozdziale, Już wtedy by było lepsze zakończenie. :(
    Błaaaaaaaaaaaaaaaagaaaaaaaaaaaaaaaam.
    Albo nie kończ, olej epilog i pisz dalej jak to im się żyło. Wiem, że chcesz nam pokazać swój talent i zakończyć to w najlepszym momencie, ale my chcemy dalszą część. Żeby było chociaż 40 rozdziałów. Tak jest za krótko. ;_;
    Ale po co moje gadanie. To jest koniec. Wiedz, że ta opowieść była piękna. Lepsza od książek sławnych na cały świat autorów. Pozdrawiam i czekam na beginning drugiego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wybacz, brak internetu. Ale musze w koncu dkdac komentarz. Agh.

    Wiec to juz bedzie koniec?
    Ojejku.
    Tak, rodzial... tak slodko, ale coz. Pewnie bym tak sama zrobila. Slodkie klimaty i takie roczulajace scenki.. Tylko u ciebie to wyszlo genialnie. Zainspirowalas mnie. Zainspirowalas mnie tym, co tu tworzysz.
    Szczerze przyznam, ze probuje... Po czesci brac przyklad z ciebie. C;
    Nie mam sie co rozpisywac, bo tak malo sie dzialo i rozdzial ktrotki...
    Pozostaje mi tylko zyczyc... powodzenia w prowadzeniu nowego bloga, na ktorego na pewno wpadne, i.. to na tyle.
    Trzynaj sie tam cieplutko kochana c:
    /Klaudia K

    OdpowiedzUsuń