Promienie słońca połaskotały go po zarośniętym policzku. Zasnął w salonie, na kanapie. Skrzywił się czując ból w plecach i jedną ręką starał się rozmasować krzyż. Wyłączył grający cicho telewizor i ruszył w kierunku łazienki. Przechodząc przez korytarz zerknął na wiszący na ścianie zegar, jedną z niewielu pamiątek po ojcu. Ósma trzydzieści. Wiedząc, że już nie zaśnie i czując atakujące od nowa myśli, zszedł do piwnicy, gdzie znajdowała się jego mała siłownia. Oprócz standardowej bieżni i ławeczki do podnoszenia ciężarów, stały tu również bardziej zaawansowane i skomplikowane urządzenia, z których nigdy nie korzystał. Opadł na matę, która leżała pod jedną ze ścian i zaczął robić brzuszki. Już po chwili myśli uleciały z niego razem z pierwszymi kroplami potu.
Po godzinnym treningu i szybkim prysznicu czuł się jak nowo narodzony. Mięśnie go bolały, wciąż drżąc lekko po wysiłku, ale przynajmniej umysł miał przejrzysty. Zdecydował się zostawić wszystko w rękach losu, a jeśli ten będzie sprzyjał, to małymi kroczkami, tak aby jej nie spłoszyć, będzie działał. Wysłał wiadomość do Mike'a, informując go, że będzie na 19. Treściwa odpowiedź "Ok." musiała mu wystarczyć. Chcąc zabić jakoś czas, ogarnął pokoje na górze, omijając jednak ten, w którym zawsze nocowała Mel. Wolał nie kusić diabła. Posegregował w swoim gabinecie różne kartki z bazgrołami, notatki ze strzępkami informacji, jak i fragmenty tekstów, zapisane dosłownie na wszystkim. Próbował nawet coś stworzyć, ale nie miał zupełnie do tego głowy. Przejechał dłonią po jednodniowym zaroście i doszedł do wniosku, że ani trochę nie ma ochoty się golić. Zresztą patrząc na swoje drżące dłonie przeszło mu przez myśl, że mógłby skończyć na podłodze w kałuży krwi. Pokręcił głową, próbując wyrzucić z niej ten makabryczny obraz. Zakładając pierwsze z brzegu ubrania, opuścił mieszkanie, pieszo kierując się w stronę domu przyjaciela. Wchodząc, jak zawsze, bez pukania, udał się do pomieszczenia, które służyło za studio. W domu było podejrzanie cicho. Gdy wszedł do pokoju zastał mężczyznę siedzącego na kanapie i przebierającego w miejscu stopami. Poderwał głowę na dźwięk otwieranych drzwi, podskoczył do góry i w kilku krokach pokonał dzielący ich dystans. Złapał zaskoczonego Chestera za ramiona i przyciągnął do siebie, przytulając mocno. Zdziwiony wokalista klepnął go lekko po łopatce, po chwili odsuwając od siebie. Shinoda trzęsącymi się dłońmi przeczesał swoje przydługie włosy, by zaraz przyłożyć palce do drżących ust. Oczy miał rozszerzone i błyszczące, a na twarzy ogromny uśmiech.
- Co tu się kurwa dzieje Spike? Ujarałeś się, czy co?
Reakcja mężczyzny była natychmiastowa. Podskoczył do góry niczym piłeczka do ping-ponga, a na twarz wdarł mu się jeszcze szerszy uśmiech. Przez myśl Chestera przeszło, czy nie bolą go od tego policzki.
- Chaz! - pisnął dziwnie cienkim głosem.
- Co?
- Chaz! - klasnął energicznie w dłonie.
- Co?! - warknął zirytowany mężczyzna.
- Jestem w ciąży!
- Kurwa, co? - Chester wytrzeszczył zdziwiony oczy.
- Znaczy nie ja! Anna jest! - szybko wyjaśnił, język plątał mu się od nadmiaru emocji.
Gdy sens tych słów dotarł do wokalisty, na jego twarzy pojawił się równie idiotyczny uśmiech. Przytulił do siebie mocno przyjaciela, śmiejąc się głośno.
- Gratuluję!
- Dowiedziałem się wczoraj, ale nie chciałem mówić przez telefon. 6 tydzień! Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy!
- Cholera, zaskoczyłeś mnie. Ale wiadomość! Trzeba to uczcić.
- Chester mam sprawę. - dodał, poważniejąc. - Chcielibyśmy z Anną, abyś został ojcem chrzestnym. Miałem nie mówić tego bez niej, ale jak coś to udasz zaskoczonego.
- To będzie dla mnie zaszczyt, stary. Chłopaki już wiedzą?
- Nie, mają być za jakąś chwilę. Chciałem pierw pogadać z tobą.
Wręczył mu piwo i spojrzał zaciekawiony na jego twarz.
- A ciebie co gryzie?
Chwilę patrzyli na siebie w skupieniu. Chester westchnął głośno, zamknął oczy i wyrzucił z siebie.
- Dobrze mnie znasz, co? - uniósł do góry lewy kącik ust. - Kocham Melody.
Poczuł, że zrzuca z barków spory ciężar. Nie było odwrotu. Pierwszy raz powiedział to głośno. Spodziewał się, że ziemia się rozstąpi, czy uderzy w niego piorun, ale wszystko pozostało bez zmian.
- Jaką melodię*? Masz pomysł na piosenkę? - spytał zaciekawiony, sięgając po puszkę piwa.
- Nie, Mike. Kocham moją Melody. - odparł spokojnie, wyraźnie akcentując słowo "moją".
Puszka z hukiem wyleciała z rąk rapera i potoczyła się po podłodze. Nie zwrócił jednak na to uwagi. Patrzył na Chestera, jakby widział go po raz pierwszy w życiu.
- Że co? Stary, ćpałeś coś? Nie było mnie dwa dni, a ty masz dla mnie takie rewelacje?
- Olśniło mnie, tyle. Co mam ci więcej powiedzieć? - nachylił się do przodu, opierając wytatuowane przedramiona na kolanach.
Shinoda opadł na kanapę, wciąż z malującym się szokiem na twarzy.
- Gdybyś powiedział mi, że jesteś gejem mniej byś mnie zaskoczył. Ona wie?
- Nie. - skrzywił się, po czym wziął spory łyk zimnego piwa. - W tym cały szkopuł, nie wiem co zrobić. Nie chcę tego spieprzyć.
- O stary. Za długo miałeś spokojne życie? Nie wiem co ci doradzić, nie wiedząc co ona czuje.
Oboje zamyślili się, każdy na swój sposób analizował sprawę. Ciszę przerwał odgłos otwieranych drzwi, a po chwili reszta Linkin Park dołączyła do mężczyzn. Ten wieczór należał do Mike'a, jako przyszłego ojca, a Chester nie miał zamiaru tego zmieniać.
~*~
O trzeciej w nocy Melody obudziła się przestraszona. Przez chwilę nie wiedziała co się dzieje, gdy znów usłyszała łomot. Ktoś szaleńczo walił w jej drzwi. Zarzuciła na siebie szlafrok i udała się w stronę hałasu. Przekręciła zamek, pozostawiając jednak blokadę w postaci łańcuszka. Na progu zastała opartego o futrynę Chestera. Uśmiechał się do niej szeroko, próbując skupić zamglone spojrzenie na jej twarzy. Jednak ciężkie powieki wciąż się zamykały, jakby nie miały żadnego kontaktu z resztą ciała.
- Niech cię szlag, Chester. Gdzie się tak upiłeś?
- Mike jest w ciąży! - wykrzyczał bełkotliwie, śmiejąc się cicho pod nosem. Zataczając się, wszedł do mieszkania, po drodze składając jej na policzku mokrego, głośnego całusa.
- Mike, czy Anna? Bo chyba mamy różne wiadomości. - rzuciła z ironią, idąc za nim.
- No Anna, Anna. Ale dzięki robocie Mike'a, przecież sama by nie zaszła. Nie mów mi, że nie wiesz skąd się biorą dzieci! Mogę ci pokazać! - parsknął śmiechem, opadając bezwładnie na kanapę. Palcami stóp zahaczył pierw o jedną, później o drugą piętę, nieporadnie zdejmując buty. Oparł się plecami o oparcie i wyciągnął do niej dłoń. Z rozbawioną miną podeszła do niego i podkulając nogi pod siebie, usiadła obok. Po chwili głowa chłopaka znajdowała się na jej kolanach, a ona delikatnie głaskała go po policzku.
- Nie ogoliłeś się.
- Mhm.
Trwali tak kilka minut, czerpiąc radość ze swojej obecności. Darząc siebie nawzajem uczuciem, a jednocześnie obawiając się go.
- Mel? - zachrypnięty głos przerwał ciszę w pokoju.
- Hmm? - mruknęła równie cicho.
- Obiecaj mi, że mnie nie zostawisz. Choćby nie wiadomo co się działo. Obiecaj, że będziesz przy mnie.
- Obiecuję, Chazy.
- To dobrze. Nie umiem bez ciebie żyć.
Mocniej wtulił się w jej uda, by po chwili, cicho chrapiąc udać się do krainy Morfeusza.
_______
Lampka wina, ściszona, nastrojowa muzyka i oto nowy. Mam nadzieję, że się podoba. Kolejny powinien pokazać się w sobotę. Póki co mam wenę cały czas, więc nie musicie się martwić. :)
Zaskoczeni wiadomością Mike'a? Czemu we wszystkim widzicie złe wieści? ;)
Krytykujcie. Pozdrawiam :)
*Melody, a melodia. Taka tam mała gra słów. ;)
Swietny ;D
OdpowiedzUsuńczekam xd
Hahahahahahaha nie no rozwaliły mnie te momenty.
OdpowiedzUsuńChaz
Co
Jestem w ciazy!
XD
Albo.
No nie mow mi ze nie wiesz skad sie dzieci biorą, moge ci pokazac.
Hahahahhaha <333 Kocham te opowiadanie zycze weny i czekam na kolejny odcinek.
Dziękuję :) Nowy może pojawi się jutro, ewentualnie w niedzielę. Muszę go dokończyć i dopracować. :)
Usuńjeżisz, jak ty zajebiście piszesz!!!! czekam na więcej, super się zapowiada! ;)
OdpowiedzUsuńHej, hej!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za spóźnienie, ale troszkę zabiegany miałam tydzień. Rozdział 3 też już przeczytałam, ale komentarz napiszę jeden, żeby tutaj nie brudzić.
Po pierwsze: no ta cudowna fabuła! :3 Ech, a wszystko tak cudownie, prosto opisane.
Ale, ale! Nie w złym znaczeniu! ;-) Chodzi mi o to, że do przekazania tego co masz do przekazania nie potrzeba Ci wielu zbędnych słów; bez lania wody.
Kooocham Twoją kreację Chestera. Melody jest troszkę "bezbarwna", ale Chazy jak najbardziej super :D
No i Mike jest cudowny! Ten tekst o ciąży powalił na kolana... A miałam takie podejrzenia, że chce powiedzieć Benningtonowi, że się w nim zakochał O.o (ach, moja zryta Bennodami wyobraźnia)
Trzymam kciuki za nową parkę!
Weny!
Melody jest może trochę 'bezbarwna', bo głównie skupiam się tutaj na Chesterze. Ona jest tylko dopełnieniem narratora. ;)
UsuńCo do nowej pary, zauważ, że oni parą jeszcze nie są. Kto wie, czy w ogóle będą ;)
VampireSoul
Ryję się, jak opętana. Mike jest w ciąży XDDDD A już miałam taką nadzieję, że
OdpowiedzUsuńChester wygada się Melody, że ją kocha, ale cóż xd U mnie nowy -> http://soldier-blog.blogspot.com/ i już zabieram się do pisania na drugim blogu.
Świetny <3 Masz tą żadką cechę, mianowicie potrafisz mnie rozśmieszyć c; dziękuję <3
OdpowiedzUsuńCieszę się :) Właśnie się biorę za przepisywanie nowego rozdziału. ^^
UsuńChaz?
OdpowiedzUsuńCo?
Jestem w ciąży xd
ROZWALIŁO MNIE TO XD