Nie zwracał uwagi gdzie idzie, dopóki nie stanął przed bramą Mike'a. Chyba podświadomie wiedział, że samotność to nie jest dobry pomysł w tej chwili. Muzyka wciąż grała, jednak nie tak głośno, co znaczyło, że pozostała jedynie garstka znajomych, a impreza zmieniła się w bardziej kameralne spotkanie. Wszedł po chichu tylnym wejściem, sięgnął po pierwszą z brzegu butelkę alkoholu i wyszedł do ogrodu. Mike i Anna byli raczej spokojną parą, więc ich dom na obrzeżach miasta gwarantował zarówno prywatność jak i spokój od zgiełku centrum. Domek był niewielki, ale panująca tu rodzinna atmosfera nadawała mu specyficznego uroku. Może to też dlatego znalazł się właśnie tu. Usiadł na drewnianej huśtawce przy krzewie dzikiej róży i odpychając się palcami od ziemi, zapatrzył się w niebo. Tu, gdzie nie docierały światła billboardów, gwiazdy wydawały się błyszczeć jeszcze jaśniej. Spuścił głowę, wpatrując się w butelkę wódki w swoich drżących dłoniach. Wyjął z kieszeni telefon i napisał do Shinody krótkiego SMSa "Ogród". Po kilku chwilach usłyszał odgłos otwieranych i zamykanych drzwi tarasowych. Poczuł silną dłoń na swoim ramieniu, po czym mężczyzna usiadł przed nim po turecku na ziemi. Wpatrywał się uważnie w jego twarz, milcząc. Wyciągnął dłoń w jego kierunku.
- Oddaj to Chaz, nie powinieneś pić, dobrze wiesz. - odebrał od niego wciąż zamkniętą butelkę.
- Mike wszystko się spierdoliło. - jego głos był cichy i wyprany z emocji.
- Przestań pieprzyć i użalać się nad sobą. Nic nie jest stracone. Tylko do cholery co to za akcja z Betty?
- Ona nawet nie dała sobie wytłumaczyć, że Betts jest lesbijką. Rozumiesz? W jej oczach po prostu całowałem się z jakąś laską.
- Do cholery, ale czemu ją całowałeś?
Wokalista schował twarz w dłoniach. Jego głos stał się przytłumiony.
- To miało pomóc. Betty stwierdziła, że Mel coś do mnie czuje, tylko trzeba jej to uświadomić. Nie wiem czemu posłuchałem.
- W sumie to jej reakcja była zaskakująca. Zachłysnęła się powietrzem i dosłownie zmiażdżyła szklankę w dłoniach. Gdyby jej nie zależało, nie zareagowałaby tak.
- Mike, ona kazała mi spieprzać.
- Dziwisz się jej?
- Kurwa, nie pomagasz! - wychylił się by złapać butelkę, jednak brunet zdążył ją odstawić poza zasięg jego dłoni. - Nie dam rady.
- Weź się w garść. Daj jej ochłonąć i się z tym przespać. Jutro porozmawiacie na spokojnie.
Gdy następnego dnia próbował się do niej dodzwonić, numer nie odpowiadał. Koło południa, zniecierpliwiony udał się do jej mieszkania. Nikt nie otwierał, więc użył swojego zapasu kluczy. Mieszkanie wyglądało jakby ktoś w pośpiechu z niego uciekał. W chwili, gdy dotarły do niego fakty, bezsilnie upadł na kolana. Mel zniknęła. Przez niego. Nawet w najczarniejszych scenariuszach nie przewidział tego co nastąpiło. Drżącymi dłońmi wybrał numer przyjaciela, a ten po dwóch sygnałach odebrał.
- Zostawiła mnie. - wyszeptał. Po tych słowach telefon wypadł mu z dłoni, rozpadając się na części.
~*~
Mike odrzucił od siebie ze złością gazety razem z kilkoma innymi papierami, zalegającymi na jego biurku. Nagłówki zdawały się szydzić z niego i jego marzeń. Linkin Park ogłasza przerwę w działalności.; Kryzys w zespole Linkin Park, Bennington znów ma problem z narkotykami?; Czy to koniec wielkiej kariery?
Wplótł palce w swoje przydługie, ciemne włosy i zacisnął je w pięści. Nie, to nie jest koniec. Nie pozwoli żeby coś na co pracował całe życie, teraz legło w gruzach. Melody zniknęła trzy miesiące temu. Pora żeby Chester stanął na nogi, a on mu w tym pomoże za wszelką cenę.
Gdy wszedł do mieszkania przyjaciela, pierwszym co w niego uderzyło był zapach psującego się jedzenia. Rolety były pozaciągane, topiąc wszystko w lekkim półmroku. Potknął się o porozrzucane po podłodze przedmioty i klnąc pod nosem, ruszył na poszukiwania. Salon był pusty, nie licząc faktu, że wyglądał jak po spotkaniu z tornadem. Skrzywił się lekko, wyzywając siebie w myślach od najgorszych. Przez pierwszy miesiąc starał się codziennie odwiedzać przyjaciela, nie zrażając się nawet tym, że z jego ust nie padło żadne słowo. Później robił to coraz rzadziej, aż w końcu ograniczył się do kilku telefonów w ciągu tygodnia, jeśli miał szczęście i tamten odebrał. Był zły na Chaza za jego bezsilność, ale teraz miał większy żal do siebie, za to, że jest takim dupkiem i zostawił go z tym wszystkim samego. Było mu wstyd przed samym sobą. Po kilku próbach odnalazł mężczyznę w jednym z pokoi na piętrze. Jako jedyny był w nienaruszonym stanie. Dopiero gdy zauważył kilka ubrań Mel, domyślił się dlaczego. Chester siedział na parapecie wpatrując się w widok za oknem. Schudł, to od razu rzucało się w oczy. Jego twarz okalał długi zarost, a w dłoni skrzył się papieros. Nawet nie odwrócił głowy w jego stronę.
- Dobra stary, miałeś trzy miesiące na to żeby się zebrać do kupy. Nie pozwolę ci się dalej staczać, jasne? - starał się aby jego głos był silny i przekonujący, jakby karcił małe dziecko. Jedyne co tym osiągnął, to znudzone spojrzenie i wydmuchaną w jego stronę strużkę dymu. Warknął zirytowany podchodząc do niego gwałtownym krokiem i ściągając siłą z parapetu.
- Odpierdol się Mike! - odepchnął go od siebie, krzycząc.
- Co ty wyprawiasz Chaz? Naprawdę tak łatwo chcesz się poddać? Pozwolić żeby marzenia, o które walczyłeś po prostu legły w gruzach.
- Już legły. - szepnął, opadając na łóżko. - Jej tu nie ma.
- Ale na niej świat się nie skończył. Tak łatwo zapomniałeś o nas? O Bradzie, Robie, Phoenixie czy Joe? O mnie? O fanach? Aż takim jesteś egoistą? Do cholery Chester, ogarnij dupę i udowodnij mi, że wciąż jesteś Chazy Chaz, rockman, najzajebistszy wokalista na świecie, a nie jakaś płaczliwa karykatura, która poddaje się przy pierwszej napotkanej przeszkodzie. Rezygnując teraz dajesz wygrać całemu gównu z twojej przeszłości. Dajesz wygrać narkotykom, alkoholowi, wrogom. Nawet temu gnojowi, który zniszczył ci dzieciństwo. Chcesz tego? Satysfakcji wszystkich, którzy w ciebie nie wierzyli?
Spojrzenie Chestera w końcu nabrało ostrości, by po chwili zaszklić się od łez. Podniósł się i na chwiejnych nogach poszedł do Mike'a, przytulając go mocno.
- Nie zapominaj, że masz mnie. Martwię się o ciebie, ale damy radę. Jasne?
- Dziękuję. - szepnął cicho, odsuwając się od niego.
- Rusz dupę pod prysznic i zgól to futro z twarzy. Ja tu ogarnę, później jedziemy do studia. Chłopaki się za tobą stęsknili. - pchnął go lekko w stronę drzwi, ciesząc się w duchu, że to zawsze jakiś krok ku lepszemu.
_______
Nowy jak widać. Mam dla Was chyba dobrą wiadomość. Miało być 10 rozdziałów, a wczoraj napisałam 11 i wciąż mam kilka pomysłów. I jeszcze prośba do Was, żeby nie zaśmiecać Wam spamem blogów, napiszcie proszę kogo informować o nowych rozdziałach. Będzie mi łatwiej. Liczę na Waszą opinię. Pozdrawiam :)
Cześć, wiem że ten komentarz nie bedzie Cie obchodził, ale warto sprobowac. Bardzo przykro mi z powodu Mellody ;_;
OdpowiedzUsuńTli się we mnie jakaś iskierka nadziei, że Melodi wróci do Chestera. Może okaże się że to porwanie ? Może okaże się że leży w szpitalu ? Błagam na kolanach, kurwa, całuje Twoje stopy, niech Melani wróci. Tesknie za tą bohaterką. Ona była sensem tego opowiadania. Ten sens zniknął. I mam nadzieję że dobijesz chociaz do 20 rozdziałow. Pozdrawiam.
Każde zdanie się dla mnie liczy :) Ale nie zdradzę jak dalej potoczy się akcja ;) Pozostaje śledzić rozwój wydarzeń w kolejnych rozdziałach. A tak na marginesie mam nadzieję, że pociągnę więcej niż 20 rozdziałów. Pozdrawiam :)
UsuńAh i jeszcze jedno - Melody, po prostu. Nie Melani, nie Mellodi ;)
UsuńMnie informować c: I zapraszam do mnie na 19, jeśli masz ochotę c:
OdpowiedzUsuńLady Dark masz jakiegoś bloga ? Dasz linka ?
UsuńSuper rozdział <3
OdpowiedzUsuńCodziennie wchodzę i sprawdzam czy jest kolejny rozdział xD
OdpowiedzUsuńBędzie jutro, albo w poniedziałek :)
UsuńHej, ja też bym chciała, żeby Melody wróciła... Ale mniejsza z tym, wpadam, żeby poinformować o oneshocie, którego napisałam :)
OdpowiedzUsuńS.
:)
OdpowiedzUsuńExtra rozdział ♡♡♡
OdpowiedzUsuńNo cholercia! Ech, myślałam, że wszystko się naprawi! To siódmy rozdział, a Ty planujesz jedenaście, zostają cztery na wyjaśnienie całej sprawy z Betts i ewentualne pogodzenie się Melody i Chaza. Boże. TO TAK STRASZNIE MAŁO CZASU JAK NA TYLE SYTUACJI! Jestem naprawdę pod wrażeniem, bo jestem niesamowicie ciekawa następnego posta. Dzięki bogu czekają mnie jeszcze dwa, hehe. Czyli jednak dobrze, że się tak spóźniłam, bo teraz przynajmniej mam więcej do czytania!
OdpowiedzUsuńDobra, pozwól, że zakończę ten nudnawy komentarz i polecę po więcej Twej twórczości :>
Rozdziałów jednak planuję 20 więc spokojna głowa ^^
UsuńJezu, nie spodziewałam się tego że ona po prostu odejdzie. Tak nagle odejdzie, zostawi go bez słowa.
OdpowiedzUsuńBardzo mi szkoda Chestera, tak cierpi. Nie wiem co więcej napisać po raz kolejny, więc ogarnę się i idę do następnego bo jestem ciekawa co się dalej stanie! :D
Mike jak zwykle w pogotowiu <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje opowiadanie :*