Gdy o godzinie dwudziestej Chester zajechał pod apartamentowiec dziewczyny spodziewał się, że będzie musiał na nią czekać, znając jej alternatywne znaczenie zwrotu "pół godziny". Nucąc pod nosem Diamond Eyes* i wystukując rytm palcami na kierownicy, przyglądał się przechodniom. Każdy był taki inny, każdy gdzieś się spieszył. Nieważne czy było to starsze małżeństwo wracające ze spaceru, czy biznesmen biegnący na umówione spotkanie. Dłużej zawiesił wzrok na pewnej blondynce, oceniając jej szczupłe nogi i zgrabną sylwetkę w krótkiej sukience.
- Co jest? - szepnął, gdy owa dziewczyna skierowała swe kroki w stronę jego samochodu i o mało co nie krzyknął widząc, że tajemnicza osoba ma twarz Melody.
Otworzyła drzwi i zgrabnie wsiadła do auta. Poprawiła materiał na udach i uśmiechnęła się do przyjaciela.
- Chaz? Co jest? Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha. - położyła rękę na jego ramieniu, a on mimowolnie spuścił spojrzenie na jej dekolt. Przełknął głośno ślinę, odkaszlnął i odezwał się cicho.
- Wiesz, że bym cię minął na ulicy, jak obcą osobę. Jezu, Mel w ogóle nie wyglądasz jak ty.
Zaśmiała się cicho i mruknęła żeby jechał. Chester całą drogę starał się skupić na prowadzeniu pojazdu. Odetchnął z ulgą, gdy dojechali pod wskazany adres. Podchodząc do drzwi zobaczył, że stoi w nich jakiś łysy mięśniak w rozpiętej koszuli w hawajskie kwiaty i mimowolnie skrzywił się na ten widok. On w swoich czarnych spodniach, czerwonej koszuli w kratę zapiętej prawie pod samą szyją, skórzanej bransolecie i tunelach, wyglądał jakby się urwał z innej bajki. Skrzywił się jeszcze bardziej widząc jak soczyście Melody wita się z typem. Niechętnie podał mu dłoń, wymieniając sztywne i nieszczere uprzejmości.
Impreza nie była ani trochę w jego guście i miał ogromną ochotę zawrócić na pięcie i wrócić do domu. Dziwił się, gdzie jego przyjaciółka poznaje takich ludzi i kiedy przeszła taką metamorfozę. Z zadumy wyrwał go całus w policzek i krzyk uśmiechniętej Mel.
- Baw się dobrze Chaz!
Kiwnął jej głową, wymuszając uśmiech i udał się w kąt ogrodu sięgając po szklankę soku. Nie chciał pić. Nie zostawiłby tutaj auta, poza tym w razie potrzeby mógł w każdej chwili odjechać. Oparł się o stół i zaczął obserwować ludzi. Jego wzrok zatrzymał się na niej.
Blond włosy, zawsze niedbale związane w kucyk, teraz lśniły rozpuszczone na jej plecach, układając się w delikatne loki. Nie zdawał sobie sprawy, że są aż tak długie. Jej zwykle rozciągnięte, lub podebrane jemu ubrania zastąpiła czarna sukienka na ramiączkach, sięgająca jej do połowy uda, gdzieniegdzie wykończona prześwitującą koronką. Uwydatniała jej figurę, wcięcie w talii i ładny biust. Znoszone trampki zastąpiły buty na koturnie z całą masą ostrych ćwieków. Był zdziwiony, że w ogóle daje radę się na nich poruszać.
Nagle zdał sobie sprawę z tego, że dopiero teraz, mimo iż zna ją prawie całe swoje życie, zobaczył w niej kobietę. Nie przyjaciółkę, kumpla, powiernika jego najmroczniejszych tajemnic, ale cholernie seksowną kobietę i niech go szlag, jeśli ten widok nie zrobił na nim wrażenia. Zaklął na siebie w myślach czując niekomfortowy ucisk w spodniach, a widząc jak ten idiota obejmuje swoją łapą jej smukłą talię, wiedział, że dłużej tego nie wytrzyma.
Zdecydowanym krokiem podszedł do pary i mierząc mięśniaka wrogim spojrzeniem, odezwał się do dziewczyny.
- Spadam do domu, mam pomysł na piosenkę. - wymyślił w pośpiechu. - Jak coś to dzwoń, przyjadę po ciebie nawet w środku nocy.
Zdziwiona jego zachowaniem, uśmiechnęła się lekko i pocałowała go w policzek dziękując i życząc mu dobrej nocy.
Nie pamiętał drogi do domu. W jego myślach szalało istne tornado. Czuł jakby pękła jakaś bańka, w której żył cały czas. Ocknął się dopiero w mieszkaniu, orientując się, że siedzi na fotelu w salonie. Wciąż w butach i z kluczykami w dłoni. Ile czasu minęło? Miał wrażenie jakby obudził się w innym stuleciu i w innym wcieleniu. Dobry Boże, dlaczego Mike akurat na ten weekend musiał opuścić miasto? Nie miał zamiaru niszczyć mu wizyty u teściów swoimi problemami.
Rozejrzał się po ciemnym pomieszczeniu, nie poznając tego miejsca. Regał zapełniony płytami, które kolekcjonował całe życie. Stolik z telewizorem, na którym niejednokrotnie z Mikem grali na konsoli. Skórzana kanapa i drugi fotel, za które zapłacił majątek. Jasny dywanik i czekoladowe ściany, na których wisiało kilka grafik wykonanych przez Shinodę.
Nic z tego nie poznawał, chociaż miał tyle wspomnień związanych z tymi przedmiotami. Czuł się jakby miał paranoję. A to wszystko przez jedną krótką chwilę, w której uświadomił sobie, że nic do diabła nie będzie już takie samo. Z zadumy wyrwał go dźwięk telefonu. Spojrzał na zegarek, dochodziła trzecia w nocy. Dzwoniła Mel. Zamknął oczy, wziął głęboki oddech i odebrał.
_____
No i zakończymy w takim momencie. Nie bijcie ;)
Mam nadzieję, że nie jest najgorzej. Wiem, że krótko, ale długie rozdziały to nie jest moja mocna strona.
Krytyka mile widziana. Tak samo jak zwracanie mi uwagi na błędy.
*Diamond Eyes - piosenka grupy Deftones.
Bardzo fajny, zapowiada się naprawdę ciekawie. Fabuła świetna, opisy także.
OdpowiedzUsuńJestem w pełni zadowolona!
Dodaję do zakładki "co czytam" i proszę, informuj mnie o nowych rozdziałach u mnie :)
Pozdrawiam! :)
Dziękuję :) Cieszę się, że się podoba :)
UsuńNo,no,no,no... No fajnie!
OdpowiedzUsuńBaaardzo mi sie wszystko podoba, lubie gdy Chazy ma paranoje (ja ogolnie lubie to slowo xD), lubie gdy kobitki nosza znoszone trampki, lubie takie...hm, no tresciwe i krotkie, ale ladne opisy.
Fabula ciekawa :)
Faktycznie mogloby byc ciut dluzej, ale wybaczam :D
Musze zapamietac i dodac do "czytam i polecam", bo chyba ostatnio nie dodalam ;__; eh, ta skleroza..
No nic, weny zycze, czasu , zdrowka i milosci ^^
I zapraszam do siebie na Bennode, jeszcze cieplutka.
Szczerze przyznaję, że za Bennodą nie przepadam. Próbowałam czytać naprawdę świetne opowiadania, ale jakoś nie mogę się przełamać. Ale zajrzę, może akurat ;)
UsuńOpisy staram się robić takie w sam raz, nie za krótkie, nie za długie, a skoro Ci się podobają to nie jest źle :)
Weny, czasu i zdrówka by się przydało. Na miłość nie narzekam ;) Ale dziękuję :)
Zapowiada się całkiem, całkiem c: Nie robisz błędów ortograficznych ani interpunkcyjnych co jest fajne c: No i masz tę rzadką cechę, że potrafisz ująć dużo w krótkim rozdziale c: Fabuła super, no i te opisy... takie obrazowe c: Przyznam, że niespecjalnie przepadam za twórczością Linkin Park ale dzięki Tobie może się wciągnę ;) Dużo weny, i proszę, poinformuj mnie o następnym :>
OdpowiedzUsuńChciałam krytykę a dostaję same miłe słowa :) Dziękuję :)
UsuńO boże kocham tego bloga ! Tak z niecierpliwością czekałam na pierwszy rozdział i ba dum tss w końcu się pojawił :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne rozdziały, życzę weny i pozdrawiam :)
Świetny <3 Czytam dalej :3 Myślałam, że Chaz wywali w ryj temu mięśniakowi :P
OdpowiedzUsuń