W drodze powrotnej milczeli oboje, każde skupione na własnych myślach. Ciszę w aucie zakłócały jedynie delikatne dźwięki radia. Uczucie skrępowania, które zawładnęło Chesterem, udzieliło się też dziewczynie. Mimo protestów Mel, wrócili do jego mieszkania. Zaczynało świtać. Po kilku niezręcznych słowach, jakby na siłę wychodzących z ust zamyślonego mężczyzny, blondynka udała się na górę do pokoju gościnnego, który sobie przywłaszczyła.
Stojąc w kabinie prysznicowej próbowała zmyć z siebie cały stres i przejścia z ostatnich kilku godzin. Zastanawiała się nad zachowaniem Chestera. Zdecydowanie coś przed nią ukrywał. Spojrzenie jakim obdarzył wieczorem Boba mogłoby zabijać, za to gdy patrzył na nią jego czarne oczy płonęły. Obserwował ją jakąś chwilę i tak po prostu wrócił do domu. I jeszcze ta piosenka nad jeziorem. Zachowywał się jak jej stary Chester, fakt, ale dodatkowo czuła jakby... No właśnie co czuła? Przeszły ją ciarki. Kiedyś wiele by dała za to żeby zwrócił na nią uwagę, nie jak na "młodszą siostrę", ale dziewczynę. Zaśmiała się cicho z samej siebie, pamiętając jak do niego po cichu wzdychała, ale Chester wtedy z pryszczatego gówniarza zmienił się w młodego boga seksu, a wszystkie dziewczyny zaczęły się nim interesować. Później pojawił się Grey Daze, jeszcze później Linkin Park i wielbicielkom nie było końca. Jaki był wtedy z siebie dumny! Zasługiwał na to, a ona trwała przy nim. Nie odrzucił jej, ale też nigdy się nie dowiedział o jej cichym, ukrytym głęboko w sercu uczuciu. Nauczyła się z tym żyć. Zawsze go kochała, ale jeśli miała wybierać czy mieć go jako przyjaciela, czy nie mieć wcale...Cóż, wybór był prosty.
Zerknęła na mały tatuaż na wewnętrznej stronie nadgarstka i przejechała po nim palcem. Litery C i M splecione delikatnym łańcuchem. On miał taki sam na łopatce. Zrobili je sobie na jej 21 urodziny. Dziękowała temu kto postawił Chestera na jej drodze, a właściwie posadził w jej piaskownicy, te naście lat temu. Susząc włosy zastanawiała się co w takim razie działo się z nim teraz. Tak szybko jak się pojawiła, tak szybko wyrzuciła z głowy myśl o narkotykach. Ten etap swojego życia mieli już, na szczęście za sobą. O problemach w studiu też by jej powiedział. Więc co się działo? Rozważając różne scenariusze, po kilku minutach zasnęła.
~*~
Obudził ją cios czymś miękkim w twarz. Odrzuciła ze złością poduszkę na bok i zmierzyła, uśmiechniętego sprawcę ataku, groźnym spojrzeniem.
- Wstawaj! Jedziemy kupić samochód!
- Że co robimy? Człowieku, ja ledwo widzę na oczy, całą noc byłam na nogach, daj spać!
- Nie marudź tylko podnoś swój zgrabny tyłeczek i za 10 minut widzę cię na dole. - gwiżdżąc pod nosem, tylko sobie znaną melodię, zbiegł po schodach zostawiając ją samą.
- Co za debil! - krzyknęła za nim, wykopując się z ciepłej pościeli. Zmyła wodą resztki snu z twarzy i po wykonaniu podstawowych czynności, zeszła na dół. Chester czekał już gotowy z kluczykami w ręku, tupiąc niecierpliwie stopą.
- Wyluzuj. Masz okres, czy co? - mruknęła, zakładając trampki. Tak często spędzała czas u chłopaka, że część jej garderoby znajdowała się w jego domu.
Chester odetchnął z ulgą, znów miała na sobie zwykłe jeansy, luźną koszulkę, oczywiście jego. Na ten widok przewrócił zirytowany oczami. Włosy spięła w wysokiego, niechlujnego koka. Całkiem jak stara Mel. Nie licząc tego, że teraz dostrzegł rudawe refleksy w jej włosach, czy tego, że te spodnie nieźle opinały się na jej pośladkach. Ok. Pora wziąć się w garść, Chester! Spojrzał nad jej ramieniem w lustro, oceniając swój wygląd. Krótki rękaw jego szarej koszulki z abstrakcyjnym wzorem, odsłaniał jego kolorowe tatuaże. Ciemne spodnie, trampki i okulary przeciwsłoneczne na nosie. Wszystko razem tworzyło spójną całość. Przejechał dłonią po głowie, notując w myślach, że pora podciąć włosy.
- To co za cacko dodasz do swojej kolekcji? - pytanie wyrwało go z zadumy. Była gotowa do wyjścia. Otwierając drzwi swojej Hondy, uśmiechnął się szeroko.
- Camaro, rocznik 76. Cudo. Zresztą sama zobaczysz i się zakochasz.
I rzeczywiście, odrestaurowane, bordowe auto, aż się prosiło o to, aby nim jeździć. Chester zachowywał się jak chłopiec w sklepie z zabawkami. Uśmiech nie znikał z jego twarzy. Rzucił Melody kluczyki, nawet na nią nie patrząc.
- Wracasz Civiciem.
- Ej, ja też chcę się przejechać tym cackiem! Poza tym nie jestem twoim szoferem, dupku.
- Później pojedziemy razem, ok?
Naburmuszona kiwnęła głową, mrucząc coś pod nosem o facetach i ich zabawkach.
- Stawiasz mi za to obiad u Franceso. - usłyszał zanim trzasnęła drzwiami pojazdu. Po chwili odjechała z piskiem opon.
Chester roześmiał się głośno z jej zachowania. Wiedział jak bardzo lubi stare samochody. Zresztą to dzięki niemu się nimi interesowała. Pożegnał się uściskiem dłoni ze starym kumplem, obiecując, że załatwi całą papierkową robotę w poniedziałek i zachwycając się basowym pomrukiem silnika, ruszył śladem Melody.
Spędzili cały dzień, jeżdżąc bez celu po mieście i jego obrzeżach. Zjedli obiad w ich ulubionej włoskiej knajpce, a teraz wylegiwali się na ławce, na wzgórzach, łapiąc ostatnie promienie słońca tego dnia. Nogi dziewczyny były przerzucone przez kolana wokalisty, a ona sama leżała wpatrując się w niebo.
- Co u ciebie? - spytała jak gdyby nigdy nic. Przez chwilę milczał, zastanawiając się nad odpowiedzią. Co miał jej powiedzieć? Że ją kocha, że jej pragnie? Boże, sam ze sobą nie mógł wytrzymać. Idiota, idiota, idiota!
- Jestem... - szukał w myślach odpowiedniego słowa. - Zagubiony? - sprawdził jak smakuje ono w jego ustach. - Zdezorientowany? Tak to chyba to.
- Czemu? - złapała go za dłoń, bawiąc się jego palcami. - Co się stało?
- Chyba po prostu wydawało mi się, że rzeczywistość jest inna, niż na to wygląda. Miałem pewne fundamenty zbudowane, a na nich opierała się spora część moich obecnych poglądów, a teraz to wszystko się chwieje i boję się, że przewróci się z hukiem. - zmarszczył brwi, przygryzając wargę. Po chwili odezwał się znów. - Muszę podjąć jedną z najważniejszych decyzji w moim życiu, ale jednocześnie cholernie się tego boję, bo może się wszystko spieprzyć, a z tym sobie nie dam rady. Jednak nie robiąc nic w tym kierunku, wykończę sam siebie.- odchylił głowę do tyłu, patrząc szeroko otwartymi oczami na ciemniejące niebo. - Jakby chociaż raz nie mogło być wszystko ok. Zawsze muszę coś spieprzyć, albo szukać sobie problemów na siłę? No ja pierdolę. - warknął, szukając papierosów po kieszeniach. - Kurwa. - sapnął cicho, gdy uzmysłowił sobie, że przecież rzucił. - Czuję się jakbym nagle znalazł się na cholernej karuzeli, która za cholerę się nie chce zatrzymać, a mnie zaczyna już być od tego niedobrze. - wyszeptał, spoglądając na nią kątem oka, była zainteresowana jego palcami, gładząc twarde od strun opuszki, jakby nie było nic ważniejszego na świecie w tej chwili. Wydawało się, że wcale go nie słucha. Przymknął oczy, delektując się wiatrem na swojej twarzy. Był orzeźwiający.
- Stoisz na rozdrożu, Skarbie. - mruknęła cicho. Uśmiechnął się delikatnie, słysząc to pieszczotliwe zdrobnienie. - Każda decyzja jaką podejmiesz i tak będzie miała wpływ na twoje dalsze życie. Czy tego chcesz, czy nie. Od ciebie zależy jak się to potoczy, zastanów się nad konsekwencjami. Czy nie zranisz nikogo, ale też czy nie zranisz sam siebie. Czasami warto zaryzykować, to lepsze niż żałować, że się nie spróbowało.
- Właśnie tych konsekwencji boję się najbardziej. Nie chcę zrobić nic złego, ale wiem jak dużo może się zmienić. Ale jeśli coś pójdzie nie tak, to sobie tego nie daruję. Wtedy... Skończyłoby się wszystko. - machnął wolną ręką, w bliżej nieokreślonym kierunku. - Wszystko przestałoby mieć jakikolwiek sens. Zespół, muzyka, pieniądze. Nie dałbym sobie rady, to jedyne czego jestem pewien.
- Chester, zaczynam się martwić. Co jest grane?
- Spokojnie. - uśmiechnął się uspokajająco, patrząc jej w oczy. - Możesz mi wierzyć, że jeśli podejmę jakąś decyzje, to dowiesz się pierwsza. - uścisnął jej delikatną dłoń. - Wracamy?
~*~
Leżąc w końcu w swoim łóżku, wsłuchiwała się w odgłosy miasta, dochodzące zza uchylonego okna. Martwiła się o Chestera. Miała nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży i że w końcu jej powie co go bolało. Gdyby tylko wiedziała jak mu pomóc. Przewróciła się na drugi bok, nie mogąc spać.
Po drugiej stronie miasta Chester zirytowany swoją bezsennością, wstał z łóżka i na boso udał się do kuchni. Ze szklanką zimnej wody w dłoni, wpatrywał się w okno, ale nie widział nic z tego co było za nim. Wpadł po uszy, nie mógł przestać o niej myśleć, a sadystyczna wyobraźnia podsuwała mu same czarne scenariusze. Jeden gorszy od drugiego. Mel śmiejąca mu się w twarz, jakim to jest idiotą. Mel, która każe mu się odpieprzyć. Wszystkie te obrazy skręcały mu wnętrzności. Z mroku myśli wyrwał go odgłos przychodzącej wiadomości. Niechętnie odblokował telefon.
"Wracamy już do domu. Widzimy się wieczorem na jakimś piwie? Mam świetne wiadomości. Spike."
________
No to jestem. Dwa dni wolnego, więc dodaję nowy. W sumie to dwa rozdziały połączone w jeden, żebyście miały trochę dłuższy, w końcu ;)
Muszę trochę zmodyfikować kolejne rozdziały, bo końcówkę trochę przerobiłam.
Miłego czytania i krytykujcie :)
Jestem pod wrażeniem!
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej się rozkręca, a ja lubię jak się dużo dzieje. Mel i Chester wydają się być dobraną parą. Wyobraziłam sobie ich na tej ławce i przyjemnie mi się zrobiło. Słodko po prostu. Nie mam się do czego przyczepić, dla mnie bomba. Oczywiście czekam na dalsze losy i pozdrawiam! :)
I jestem ja!
OdpowiedzUsuńJejku jak ty to cudownie piszesz. Czyta mi się niesamowicie dobrze, naprawdę nie ma żadnych błędów. Wielki plus za to.
Akcja się rozkręca, Chester wpadł po uszy, Mel nie inaczej. Ciekawie co z tego wyniknie.
Coś czuje, że coś może sie posypać przez tą " wspaniałą" wiadomość Shinody. Och coś tak czuje, ale to tylko moje sugestie.
Scena na ławce opisana bardzo fajnie. Kurcze, bardzo mi się podobało! :D
Robisz fajne opisy! I to następny plus! :D
No cóż, wystarczy chyba na dzisiaj, życzę weny! ;*
Strasznie mi się podoba. Kiedyś już dorwałam to opowiadanie, ale nie zapisałam... Wiem. Idiotka ;_; Ale jest super!
OdpowiedzUsuńOpisy
Wypowiedzi
Nie powtarzają się słowa
Zakłopotany Chester
Akcja
Po prostu cudo! *.* Tylko boję się o wiadomość Shinody. Ten to potrafi wymyśleć wszystko...!
Życzę weny i pozdrowienia :D
Ale się dzieje... Przepraszam, że nadrabiam dopiero teraz, ale wyjaśnienie tego znajdziesz na moim blogu, gdyż opublikowałam nowy rozdział z bardzo ważną notką.
OdpowiedzUsuńNie wierzę, czyżbym nie widziała żadnych błędów, od których aż się roi na blogach?
Jestem bardzo ciekawa, co takiego wymyślił Mikey, że po nocy pisze SMS'y :) Ale trzymam kciuki, żeby taka para, jaką są Chazzy i Mel się nie posypała przypadkiem.
Pozdrawiam, dużo weny :)
S.
Jestem xd Przepraszam, że nie napiszę super-długiego komentarza :c Wyjaśnienie znajdziesz u mnie na blogu. Szczególnie podobają mi się u Ciebie opisy i wypowiedzi ;) tak, one zdecydowanie wyróżniają Twoje opowiadanie c: z każdym rozdziałem mam więcej chęci do słuchania LP c: Tak trzymać! Duuużo weny ;**
OdpowiedzUsuńJejkuś ile emocji *,* Masakra :* Rozdział cudny <3
OdpowiedzUsuń