niedziela, 30 marca 2014

8. Tell me what the fuck is wrong with me.

   Próbował zachowywać się jak kiedyś, ktoś mógłby powiedzieć normalnie, ale co to znaczy? Kto określa ramy, które definiują nas w słowie normalny. Kto decyduje o tym, w której szufladce nas zamknąć? Spędzając z chłopakami czas w studiu śmiał się i wygłupiał, lecz gdy tylko zamykały się za nim drzwi jego mieszkania, zdejmował z twarzy ten uśmiech, który sprawiał, że czuł się niedobrze. Niedobrze na myśl o tych wszystkich kłamstwach i zapewnieniach, które sprzedawał bliskim. Tęsknił za nią. Bardzo. Wszystko straciło barwy i żeby poradzić sobie ze samym sobą nieraz sięgnął po butelkę. Co gorsza, chociaż starał się jak mógł i wstydził tego przed swoim własnym ja, znalazł ukojenie w narkotykach. Znowu. Wrócił do tego co prawie zniszczyło mu życie kilka lat wstecz. Ale w tej chwili miał już dość. Poza muzyką, która nie sprawiała mu już takiej radości, nie widział żadnej jasnej strony swojego życia. Tak, jakby razem z nią zgasło słońce. Bolało go to, że okłamywał Mike'a, a ten jeśli czegokolwiek się domyślał, nie dawał tego po sobie poznać. Może nie miał już siły z nim walczyć i dawał mu czas na to żeby samo przeszło. Ale czy przejdzie? Czy ta rana ziejąca w jego klatce piersiowej kiedyś się zagoi? Bo serce zniknęło razem z Mel. Samo wspomnienie jej osoby, jej uśmiechu, oczu... Samo wypowiedzenie jej imienia, sprawiało mu niepowtarzalny ból, który wciąż musiał maskować. Czasami po prostu nie dawał rady. Pierwsze koncerty były totalną katastrofą. Nie umiał się skupić, fałszował, zapominał słów, tracił głos... Miał wrażenie, że wszędzie widzi jej blond włosy. Irytowali go fani, ludzie dzięki którym przecież istniał. Kilka razy Mike go musiał odciągać żeby nie pobił się z jakimś kolesiem, właściwie za nic. Na oczach fanów, jakby tego było mało. Chodziło wiele plotek na jego temat. Wiele złych opinii. Myślał, że Shinoda go zabije, gdy w sieci pojawił się filmik z nim w roli głównej, gdzie obrzucał wyzwiskami grupę fanów, ledwo przy tym stojąc na nogach. Nie pamiętał tego i zespół zmył mu za to głowę. Był w szoku, że nie wywalili go na zbity pysk, chociaż Joe od tamtej chwili odzywał się do niego, tylko gdy musiał. Czuł wstyd i nie miał nic na swoje usprawiedliwienie. Od tamtej pory nie powtórzył takiego wybryku, może dlatego, że jeśli pił, to zamykał się w domu, w ciszy. Gdy zaczęło to wpływać na jego zdrowie, wokal i atmosferę w studiu, sięgnął po starą znajomą amfetaminę. Nawet fakt, że noce stały się bezsenne nie był taki straszny. Potrafił wpatrywać się godzinami w sufit i wyobrażać sobie jak inaczej mógł pokierować całą sytuacją. Schudł jeszcze bardziej i wszystkie ubrania wyglądały na nim jak na wieszaku. Musiał się też mimo wszystko pilnować. Mike kilka razy zrobił mu awanturę, lub po prostu siadał w ciszy w fotelu, co było jeszcze gorsze. Wolałby żeby go zwyzywał i wykrzyczał mu wszystko w twarz. Zamiast tego jego milczenie i ten zawód, całe to poczucie klęski, które malowało się na jego twarzy... Musiał wziąć się w garść. Ale to wcale nie było takie łatwe.

~*~
   Kolejny koncert. Tłumy fanów i on na scenie. Oślepiały go reflektory, słyszał szum i pisk publiczności. Światła zgasły, zamknął oczy i usłyszał pierwsze dźwięki klawiszy. Mike zaczął grać. Długo namawiał chłopaków do zagrania tej piosenki. Czuł, że musi to zrobić, że to w jakiś sposób go oczyści. A może wręcz przeciwnie? Pociągnie go w dół, w jeszcze większe czeluście mroku. Otworzył usta i pozwolił słowom płynąć.

Drżę i trzęsę się przez ciepło i chłód. Jestem samotny, sam ze sobą.
W każdym błędzie odkopuję tą dziurę przez moją skórę i kości.

Trudniej zaczynać od nowa, niż nigdy się nie zmienić.

Z czarnymi ptakami podążającymi za mną odkopuję swój grób.
Nadchodzą, pochłaniając mnie, ból przychodzi falami.
Otrzymuję z powrotem to co dałem.

Pocę się przez prześcieradło, kiedy światło blaknie.
Kiedy słabnę łapie mnie w pułapkę przez błędy, które popełniłem.
Taką cenę płacę.

Trudniej zaczynać od nowa, niż nigdy się nie zmienić

Z czarnymi ptakami podążającymi za mną odkopuję swój grób.
Nadchodzą, pochłaniając mnie, ból przychodzi falami.
Otrzymuję z powrotem to co dałem.

Upadam na podłogę tak jak wcześniej.
Przestaję obserwować, kaszlę, nie mogę być kimś więcej.
To czego chcę i czego potrzebuję to ciągła wojna
Jak studnia pełna trucizny, zgniły środek
Krew staje się rzadka, gorączka pali i drżę, jakie nałogi przyniesie piekło.
Ułóż chorych, dzwony zadzwonią połóż monety na ich oczach, niech umarli zaśpiewają

Z czarnymi ptakami podążającymi za mną odkopuję swój grób.
Nadchodzą, pochłaniając mnie, ból przychodzi falami.
Otrzymuję z powrotem to co dałem.*

Wyszeptał ostatnie wersy i wypuścił mikrofon z dłoni, który upadł z hukiem sprawiając, że z głośników wydobył się ogłuszający pisk. Próbując złapać oddech w płuca, zignorował płynące mu po policzkach łzy. Czuł na plecach współczujące spojrzenia chłopaków. Nie chciał ich. Słyszał ludzi skandujących jego imię spod sceny. Nie chciał też tego. Chciał jej. Chciał ją zobaczyć, chociaż na ułamek sekundy. Zamknął się w łazience i nie zważając na dobijającego się do drzwi rapera, wciągnął kolejną kreskę. Spojrzał na swoje odbicie, próbując znaleźć w swoich oczach coś, co by mu dało odrobinę nadziei i siłę. Zobaczył nienawiść do samego siebie i cholerną bezsilność. W momencie, gdy jego pięść rozbiła lustro, do środka wpadł Mike, z resztą zespołu. Zaszokowani rozejrzeli się po pomieszczeniu. Przeźroczysty woreczek na umywalce, odłamki szkła i powoli kapiąca na białe kafelki krew. Po środku tego wszystkiego on. Trzęsący się, z wciąż wilgotnymi policzkami. Opadł na kolana i schował twarz w dłoniach. Poczuł na ramionach silny uścisk i pozwolił się przytulić. Rozpłakał się przy tym jak małe dziecko.
- Nie potrafię. Chłopaki, przepraszam was, ale ja nie dam dłużej rady. - wyszeptał.
Wiedział, że ma w nich wsparcie, ale czuł też ich rozczarowanie i strach, że znowu przyszłość zespołu stoi pod znakiem zapytania. Znowu przez niego. Więc, gdy Mike zaproponował mu wizytę u terapeuty, niepewnie kiwnął głową.

~*~
   Początkowo był sceptycznie nastawiony do spotkania z psychologiem. Miał wrażenie, że chłopaki przesadzają, chociaż podświadomie wiedział, że mają rację. Czekając na kolejną wizytę, przyglądał się jasnym ścianom, skupiając wzrok dłużej na wskazówce sekundnika. Tik tak, tik tak. Był czysty i trzeźwy od jedenastu dni. Lekko zdenerwowany i przytłoczony myślami, ale nie ruszał tego gówna, które jak na ironię przecież pomagało mu przetrwać ostatnie trzy miesiące. Po trzecim spotkaniu przestał uważać ten pomysł za głupotę. Doktor Lawrance z nim rozmawiał, może tylko, a może aż. Nie próbował go ani ciągnąć za język, ani oczyszczać z grzechów. Rozmawiał i przedstawiał całą sytuację w innym świetle. Pomógł mu na nowo docenić zespół i przyjaciół. I może nie tyle pogodzić się z odejściem Mel, ale nauczyć się z tym chociaż trochę żyć. To nie do końca tak, że wszystko stało się nagle łatwe i kolorowe. Po prostu oddychanie przestało sprawiać mu aż taki ból. Był rozchwiany emocjonalnie, fakt ale jakoś pewniej stał na nogach. Kolejnym krokiem ku normalności... Parsknął cicho, smutnym śmiechem. On nigdy nie należał do normalnych osób. Więc kolejnym krokiem, ku lepszemu był wywiad, którego udzielił razem z Davem. Nie obeszło się bez pytań zarówno o przerwę jak i o jego zachowanie, jednak jakoś udało się to obrócić w stronę sztywnego, ale zawsze żartu. Z nowym nastawieniem, nowymi chęciami i nadzieją, ogłosili dla fanów serię koncertów po Stanach.

_____
No i jest nowy. Mam nadzieję, że się podoba, mimo iż nie jest zbyt optymistyczny. Tęsknicie za Mel? A ja Wam nic nie powiem :P
Komentujcie i w dalszym ciągu piszcie kogo informować o nowych rozdziałach. Pozdrawiam :)
* Linkin Park - Blackbirds

15 komentarzy:

  1. Cholera, zarąbisty rozdział. Uwielbiam takie dramatyczne opowiadania! Idealnie prowadzisz fabułę, nie ma przepaści między szczęściem i depresją - wszystko jest wyważone, realistyczne, fantastycznie opisane. Postaraj się napisać kolejny rozdział jak najszybciej, bo umieram z ciekawości i czuję się zawiedziona, gdy dzień po dniu wchodzę i nie ma nowego rozdziału. Oczywiście rozumiem, że aby napisać tak wspaniały rozdział potrzebujesz trochę czasu. Mimo wszystko nie trzymaj swoich czytelników w niepewności zbyt długo, okay? Weny, pozdrawiam - runaway

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdziałów mam napisane już 15 ;) Problem polega na tym, że nie mam czasu ich przepisać ;) Dziękuję za Twoją opinię :)

      Usuń
  2. Super! Wisz co? Ja nie potrafię ani nie lubię pisać długich komentarzy. A więc napiszę, że ten Blog jest zajebisty i strasznie mi się podoba ;) Pozdrowienia i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam. Czytam Twój blog i za każdym razem z cholerną niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały. Błagam Cię na kolanach, znowu, niech Ona wróci. ;_; Podoba mi się ten dreszczyk emocji w Twoim opowiadaniu, nigdy nie wiadomo czy będzie ok czy znowu coś się spieprzy.
    Zupełnie jak w życiu. Te opowiadanie jest takie prawdziwe. Mam nadzieję, że za pare miesięcy kiedy będę czytać już niestety ostatni rozdział, bedę mogła się uśmiechnąć i powiedzieć, a jednak Melody wróciła. :) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pocieszenie mogę Ci powiedzieć, że nie będziesz musiała czekać na ostatni rozdział żeby Mel wróciła :D
      Może jutro wieczorem pojawi się nowy, ale nie obiecuję :)

      Usuń
  4. Super rozdział. Podoba mi się to jak piszesz :) Masz bardzo fajny styl. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Extra ☆☆☆☆ Daję 4/4 gwiazdki

    OdpowiedzUsuń
  6. *-* Zostawiam po sobie niezbyt kreatywny komentarz zebys wiedziała że czytam xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny styl (mówiłam to już?) Super, super, super *.* Uwielbiam jak jest trochę dramatu a Ty mi właśnie tego dostarczyłaś, dziękuję! Idealne proporcje: trochę smutku, trochę radości.. i przedewszystkim kreatywność! Dobrze, że masz wenę, opowiadanie jest wciągające i nie wieje nudą c: możesz mnie informować o kolejnych c: będę bardzo wdzięczna :) i nie trzymaj nas tak długo w niepewności,ok? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się w stu procentach z Lady Dark
    :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się w stu procentach z Lady Dark
    :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekam na nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojejuśku... Więc jednak może być gorzej. Kurde. (Ech, od razu skojarzyło mi się to z "Kurt", w kwietniu wszystko przypomina mi o Cobainie)
    Tak mi szkoda Chestera. Chciałabym, żeby przestał cierpieć, a jednak cholernie pociągają mnie teksty, gdzie bohater przeżywa piekło (Co chyba zresztą widać na moim blogu)... Nadal nie wiem co z Melody...Ale czeka mnie jeszcze jeden rozdział tegoż cudeńka, zanim zacznę znów być na bieżąco. Ach! Cieszę się niezmiernie, że jeszcze jest szansa, że dziś dowiem się wszystkiego o Mel! A no i pisałaś, że masz 15 rozdziałów. ŚWIETNIE! Jezu, nie masz pojęcia jak się cieszę!
    Nie przedłużam i lecę czytać ostatnie dzieło. Potem znowu jestem na bieżąco :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jezu, jest gorzej. Jak? Chester się załamał, strasznie sie zdziwiłam gdy pisałaś że zaczął ignorować nie tylko zespół ale i też fanów. Aż tak jest z nim źle? Że musi poddawać sie takim czynom?
    Nie wiem ile będziemy musieli czekać na Melody, mam nadzieje że ona szybko tu wróci i da nadzieje temu biedakowi, bo bardzo mi go szkoda.
    Cudowny rozdział, naprawdę! :) Masz za niego moje wielkie uznanie...

    OdpowiedzUsuń